Home Paralotnie
Lot po burzy PDF Drukuj Email
Wpisany przez Administrator   
Piątek, 15 Maj 2009 09:20
Ostatnimi czasy pogoda sprzyja lataniu na paralotniach w Elblągu i tak też było w ostatnią sobotę 19 lipca. Choć początkowo nic nie wskazywało, że będzie można latać, wręcz przeciwnie - wyraźne chmury burzowe mówiły, że dziś o lataniu możemy raczej zapomnieć. Jednak...

Lot po burzy

Elbląg w portEl.pl, Lot po burzy
(fot. Maciej Seroka - Elbląska Grupa Paralotniowa)

Ostatnimi czasy pogoda sprzyja lataniu na paralotniach w Elblągu i tak też było w ostatnią sobotę 19 lipca. Choć początkowo nic nie wskazywało, że będzie można latać, wręcz przeciwnie - wyraźne chmury burzowe mówiły, że dziś o lataniu możemy raczej zapomnieć. Jednak...

Jednak piloci to grupa hobbystów, którą wyróżnia niesamowita cierpliwość i wiara w to, że pogoda się pojawi i będziemy mogli fruwać. I tak też się stało. Owszem, błyskało, grzmiało, nawet mocno popadało, ale za to po burzy nastąpiło spełnienie marzeń każdego lotnika - czyste klarowne powietrze, spokojnie, wiaterek wręcz nieodczuwalny - wprost idealne warunki. 
     Natychmiast padła komenda: „zbiórka na o godz. 18 na lotnisku”, przelot Elbląg - Kadyny - Łęcze -Elbląg. Jak powiedzieliśmy, tak zrobiliśmy. 
     W międzyczasie na płycie naszego elbląskiego lotniska odbywały się skoki spadochronowe. Kto miał okazję w tym czasie odwiedzić Aeroklub Elbląski, był świadkiem opanowania lotniska przez kolorowe spadochrony i nasze barwne paralotnie z napędami. 
     Szybko zrobiliśmy odprawę przed wylotem, ustaliśmy kolejność startów i po 20 minutach wszyscy razem, a było nas czterech pilotów, na swych kolorowych paralotniach ruszyliśmy w kierunku Kadyn. Lecąc wzdłuż kanału dotarliśmy do plaży, tam zademonstrowaliśmy się plażowiczom, krążąc nad uroczo położonym kąpieliskiem i machając do odpoczywających ludzi. Myślę, że wzbudziliśmy spore zainteresowanie, bo chyba wszyscy nam odmachiwali i pozdrawiali. Jest to dla nas bardzo miłe i za to w tym miejscu chcemy serdecznie podziękować. Następnie był kilkuminutowy wyskok nad piękne pole niedaleko plaży, gdzie poćwiczyliśmy niskie latanie. 
      
Elbląg w portEl.pl, Lot po burzy

     Mając świadomość nieubłaganie pędzącego czasu, postanowiliśmy wracać do Elbląga przez, a raczej nad miejscowością Łęcze. Owszem, koledzy polecieli tą droga, ale ja stwierdziłem, że jeszcze polatam nad plażą i wrócę tą samą drogą, którą przyleciałem. Początkowo decyzja była dobra. Nawet sprawnie poruszałem się w kierunku Elbląga, jednak z biegiem czasu, a była to już druga godzina lotu, zacząłem myśleć, że jednak warto było szybko wracać, a nie jeszcze się bawić nad plażą. 
     Powoli leciałem w kierunku Elbląga, obserwując bacznie stan paliwa w zbiorniku oraz prędkość postępową, która nie była imponująca, bo zaledwie 15 km/h. Wiatr z minuty na minutę się wzmagał. W niesprzyjających warunkach leciałem nisko nad łąkami i polami po zachodniej stronie Elbląga. Niestety, przeczucie, jakie miałem, się sprawdziło. 
     Jako że przed przygodą z paralotniami byłem szybownikiem w Aeroklubie Elbląskim, zapamiętałem mocno jedną z podstawowych zasad na przelocie - zawsze miej na oku wybrane lądowisko w terenie przygodnym. Powtarzano nam wiele razy, że, lecąc na przelot, owszem, szukasz noszeń, realizujesz plan lotu, ale ciągle obserwujesz ziemię, szukając dla siebie dogodnych miejsc do lądowania. 
     Podobnie było i w moim locie na paralotni. Zbliżając się do Elbląga, wiedziałem, że nie dolecę do lotniska, bo wiatr był coraz silniejszy, a paliwa coraz mniej, więc szukałem pól i poletek do lądowania. Minąłem jedno, minąłem drugie, a trzecie okazało się tym właściwym. Po kontroli paliwa stwierdziłem, że ląduję, bo paliwa jest za mało. Bezpiecznie wykonałem krąg nad lądowiskiem, zgłaszając uprzednio przez radio do kolegów, którzy lecieli do lotniska, że będę lądował w terenie przygodnym. 
     Lądowanie było piękne, bezpieczne, szybciutko się spakowałem, zadzwoniłem po kolegę, aby mnie zwiózł na lotnisko. Tak zakończył się mój lot na paralotni. 
     Morał z tego jest jeden - nie walczmy za wszelką cenę, aby dolecieć do celu. Lepiej bezpiecznie wylądować w terenie przygodnym niż gdyby miało nam się skończyć paliwo nad miastem. Lądowanie takie jest bezpieczne, choć wymaga ono dużej wiedzy i sporego doświadczenia, które możemy zdobyć na kursie paralotniowym, jak i latając z koleżankami i kolegami bardziej doświadczonymi. 
     Pozostali piloci bezpiecznie dolecieli do lotniska. Ja długo będę wspominał ten lot. Pokazał mi, że wiedza, jaką zdobywamy jako piloci, jest wszechstronna i można ją wykorzystać tak, aby nasze latanie było bezpieczne i ciekawe. 
      
     Relacje z naszych lotów oraz lotnicze zdjęcia z Elbląga i okolic znajdziecie Państwo na naszej stronie www.paralotnie24.pl .

Tomek Hillar - Elbląska Grupa Paralotniowa 

Zmieniony: Środa, 20 Maj 2009 10:46
 

© Łęcze 2009